Drogi Czytelniku!
Mam na imię Tomek i jestem niewidomym parafianinem, który zdecydował się, za zgodą księdza proboszcza, napisać te kilka słów, aby, mam nadzieję, lepiej było nam rozumieć siebie nawzajem i jeszcze owocniej uczestniczyć w nabożeństwach. Piszę to z perspektywy osoby niewidomej, więc jeśli moje przemyślenia w jakikolwiek sposób kogoś dotkną, to z góry przepraszam. Moim celem było jedynie wyjaśnienie pewnych spraw.
1. Gdy spotkasz mnie na ulicy w drodze do kościoła, nie masz obowiązku mi pomagać. Możesz to zrobić, ale nie stanie się nic, jeśli miniesz mnie i pójdziesz dalej. Będę wdzięczny za propozycję pomocy i nie będę niewdzięczny za jej brak. Jedno jednak jest ważne: latem do kościoła trafiam bez problemów, zima to czas trudny dla niewidomych. Nieodśnieżony chodnik nie pozwala na komfortowe przemieszczanie się, bo laską nie wyczuję czy jestem na nim, czy może już na trawniku! Śnieg jest piękny, bo to boży dar, ale czasem sprawia trudności. Mnie osobiście śnieg uczy pokory.
2. Podczas nabożeństwa nie musisz mi ustępować miejsca w ławce. Mój kolega mawia: mnie padło na wzrok, a nie na nogi! Miejsce siedzące to fajna sprawa, ale bardziej przydaje się osobom starszym, mamom z małymi dziećmi lub osobom chodzącym o kulach. Jeśli chcesz ustąpić mi miejsca, będę szczęśliwy, ale na stojąco moje szczęście wcale mniejsze nie będzie. Zareaguj tylko, jeśli stojąc nie będę obrócony twarzą w stronę ołtarza. Czasem tak bywa, bo metoda na słuch nie zawsze dobrze działa.
3. Jeśli chcesz przekazać mi znak pokoju przez podanie ręki, to nie poprzestawaj na geście wyciągnięcia dłoni. Ja jej nie widzę, więc możesz poczuć się urażony, że nie przekazałem Ci znaku pokoju, a ja po prostu nie wiedziałem w jaki sposób chcesz to zrobić. Dotknij mojej prawej dłoni i powiedz: „pokój z tobą”, a na pewno odwzajemnię ten piękny znak.
4. Gdy widzisz, że ruszam do Komunii świętej, to bardzo proszę, pomóż mi! Procesja do Ciała Pańskiego rządzi się swoimi prawami, a ja nie chciałbym ich burzyć. Pewnie nie raz czułeś moją białą laskę na swych piętach. Niełatwo jest trzymać kierunek i tempo, gdy się nie widzi. Czasem stoję w lewej nawie, a czasem na środku, a księża rozdający komunię nie zawsze znajdują się w tych samych miejscach, bo różna jest ich liczba w zależności od okoliczności. Będę bardzo, bardzo wdzięczny, gdy pomożesz mi przyjąć Pana Jezusa. I obiecuję nie zapomnieć, że mi pomogłeś, gdy będę z Nim rozmawiał.
5. Po nabożeństwie najpewniej znajdę drogę do domu, więc nie musisz mi proponować pomocy. W tym przypadku mają zastosowanie przemyślenia z punktu 1.
Na koniec dziękuję wszystkim nieznajomym, którzy niejednokrotnie okazali mi serce i pomoc. W drodze z kościoła poznałem kilka osób. Niektórych znam bardziej, innych mniej, ale mam nadzieję, że oni, tak jak ja, uważają, iż było warto się bliżej poznać.
Tomasz Matczak