Parę słów

Przed nami Wielki Post. Zostały jeszcze dwa dni na podjęcie postanowień. Wiecie pewnie, że jestem fanem postanowień. Jeśli szukać w tym jakiejś głębszej teologii (niż po prostu „pracy nad sobą”), to możemy stwierdzić, że postanowienia są bardzo konkretnym aktywizowaniem swojego rozumu i woli – czyli tych rzeczy, które stanowią istotę naszej natury i tożsamości oraz upodabniają nas do Boga. Płyną z tego dwa proste wnioski dotyczące podejmowania postanowień:

1. ROZUM. Postanowienia powinny być przemyślane. Trzeba najpierw ocenić stan swojego życia: jaka dziedzina potrzebuje umocnienia, jakie dobro – rozwinięcia, jakie grzechy – odpokutowania, jakie złe przyzwyczajenia potrzebują zmiany. Ważne, żeby wziąć pod uwagę nie tylko własne odczucia, ale bardziej Bożą naukę. Wskazówką może być refleksja nad Ewangelią, przypomnienie sobie dziesięciu przykazań czy siedmiu grzechów głównych. Przy większych wątpliwościach można nawet poradzić się spowiednika.

2. WOLA. Ważne, żeby dość twardo trzymać się podjętego postanowienia. Oczywiście może się zdarzyć (wyjątkowo!), że dojdziemy po kilku dniach do wniosku, że przyjęta forma jest zupełnie nietrafiona lub na przykład zdecydowanie obiektywnie za trudna. Wtedy nie odpuszczamy, tylko zmieniamy: konkret na konkret. Podobnie jeśli zdarzą się „upadki” – zaniedbania. Nie poddajemy się, tylko wstajemy, otrzepujemy spodnie i idziemy dalej.

Podstawą w postanowieniach (przede wszystkim) wielkopostnych są modlitwa, post i jałmużna. A kiedy połączymy je ze sobą, to jest większa szansa, że będą skuteczne i niewypaczone.

Przykład 1: rezygnacja ze słodyczy w zależności od motywacji może być dobrym postem, ale może też stać się dietą lub ćwiczeniem charakteru. To bardzo dobre pomysły, tylko że czytaj dalej…